wtorek, 18 czerwca 2013

02. Atak najmniej spodziewany...

To drugi rozdział. Wiem, że dno, ale wiecie teraz jest sezon na ROWERY! Whoooooooo! ;D Miłego czytania ;***


Po powrocie do domu Kim nie miała ochoty nawet siedzieć. Wszystko domu było codziennie takie puste. Mama Kim nadal rozpaczała po stracie swojego małego synka, a tata… zachowywał się jak osoba chora psychicznie. Najpierw bujał w obłokach, chodził z kąta w kąt bez celu, a potem nagły atak agresji. Blondynka wiele razy znalazła się zbyt blisko ojca, gdy miał nagły atak furii. Dom Kim po wypadku Iana był jak piekło. Cała rodzina była zrozpaczona, ludzie współczuli rodzicom chłopca, samemu chłopcu, lecz nikt nie pomyślał o Kim. Sama musiała radzić sobie z problemami. Może dlatego blondynka postanowiła odsunąć się od reszty najbliższych, nawet podczas rozprawy Jacka…
Właśnie Jack. Dziewczyna miała mętlik w głowie. Rozglądała się po swoim wrzosowym pokoju. Wydawał jej się jak oaza na pustyni – był jej małym rajem na ziemi. Usiadła na łóżku i spojrzała w okno. Za horyzontem słońce kreśliło pomarańczowe fale. Uśmiechnęła się, wiedząc, że ten koszmarny dzień dobiega wreszcie końca. Ile razy płakała o tej porze dnia? Tego nawet ona nie wiedziała. Dziś znów patrząc na zachodzące słońce przypominała sobie brata, który tak samo jak słońce zgasł w najmniej odpowiednim momencie, ale ciągle wschodzi w jej wspomnieniach. Wszystko traci swoje znaczenie, gdy nie ma się kogoś bliskiego. Dla Kim strata Iana była czymś potwornym, miała wrażenie, że wraz z chłopcem zniknęła jakaś część jej samej. Jack zabrał jej najważniejszą osobę, bez której niej życie nie było takie barwne i kolorowe. Przytuliła się do poduszki i zaczęła cichutko płakać. Zupełna cisza i wszystko było odpowiednie. Jak zwykle coś musiało zmącić te chwilę. Zawsze byli to rodzice ( ojciec często miał napady szału, a matka nie była gorsza od niego ). Jednak tym razem ciszę zmąciły krzyki z zewnątrz. Blondynka podniosła się z łóżka i ruszyła w stronę okna. Na świeżym powietrzu słońce zdążyło już zajść, zostawiając za sobą tylko kolorowe niebo. Hałasy dochodziły z parku naprzeciwko, a raczej z ławki przed parkiem, która znajdowała się centralnie przed oknem Kim. Na owej ławce siedzieli trzej chłopcy. Jerry, Xander i… Jack. Byli pijani, bo gdy chcieli wstać zataczali się. Dziewczyna widząc ten obraz, cicho zachichotała. Chłopcy spojrzeli w jej stronę, po czym zbliżyli się do okna.
- Patrzcie kogo mamy tu w samej podkoszulce i bieliźnie. – Xander poparzył na Kim. Dziewczyna dopiero teraz zdała sobie sprawę, że kładąc się na łóżko zdjęła niewygodne spodnie. Spojrzała na dół, po czym zgromiła go wzrokiem.
- Co cię to odchodzi? – spytała ostro. Chłopacy zaśmiali się, jednak spoważnieli, wiedząc minę Crawford. Dziewczyna miała śliczne, długie opalone nogi, więc chłopcy mieli niezłe widoki.
- A to, że masz śliczne nóżki. – blondynka zasyczała gniewnie. Nie miała największej ochoty na końskie zaloty pijanych kolegów, a już szczególnie jednego. Ten właśnie patrzył na nią jak na kawałek mięsa. Dziewczyna wzięła pierwszy lepszy kamyk z balkonu ( jej brat przynosił różne kamyki na balkon ) i posłała im kilka niecenzuralnych słów. Wróciła do pokoju i ułożyła się na łóżku, nagle na z dołu doszedł ją dźwięk tłuczonego szkła. Zaczyna się! Położyła poduszkę na głowę i zasnęła z wielkimi trudnościami…
W szkole znów kolejne spóźnienia i chamskie odzywki, ale to już rutyna. Kolejny dzień, kolejne kłótnie z Jack’iem. Dziś jednak chłopak przegiął szalę do końca. Kim wychodząc z klasy była zdenerwowana. Jacopo raz kolejny ją obmacywał, a ja na dodatek nie potrafiła mu przeszkodzić.
Podeszła do szafki, jednak tuż przy niej stał Brewer i lizał się z Lindsay. W dziewczynie się zagotowało. Nie dość, że Jack to jej największy wróg, to jeszcze liże się z jej drugim największym wrogiem. Zbulwersowana Crawford pchnęła całującą się parę z impetem. Lindsay i Jack popatrzyli na blondynkę ze zdziwieniem. Nie mieli pojęcia, jak bardzo ich widok działa Kim na nerwy. Dziewczyna wyciągnęła książki z szafki i zatrzasnęła drzwiczki.
- Jeszcze raz będzie lizać się przy MOJEJ szafce to wam flaki powyrywam. – zdziwieni odsunęli się od Kim. – Gdzie indziej? Proszę bardzo, ale nie przy mojej szafce! – wściekła się i odeszła do swoich przyjaciół. Ci siedzieli roześmiani.
- Co was tak śmieszy?
- A to, że jesteś zazdrosna o Brewera! – Mika chciała to wykrzyczeć na całą szkołę, ale opanowała się. Tymczasem Kim stała oszołomiona z wrażenia tej wypowiedzi. Stała chwilkę jak słup, a potem „szeptem krzyknęła”.
- Odbiło ci? Masz fioła! Wcale nie jestem zazdrosna, tylko przerażona, bo dwoje moich wrogów się spiknęło. – dziewczyna zrobiła zniesmaczoną minę, jednocześnie udając się pod salę, w której odbywała się lekcja angielskiego…

- Molier to wybitny poeta. Tworząc swoją sztukę „Skąpiec” chciał potępić próżniactwo ludzi żyjących we Francji. – nauczyciel jak zwykle mówił o jakich niepotrzebnych rzeczach. Kim stwierdzając totalną nudę, usiadła na wygodnie na krześle i zdjęła swoją bandamkę. Zaczęła bawić się nią w palcach.
- Może zaczęłabyś słuchać? – dziewczyna uśmiechnęła się w stronę Miki. Szczupłej, skromnej blondynki o małych gabarytach. Niebieskie oczy  zawsze pokreślone dodawały jej uroku. Ubrana skromnie, gdyż skromnie żyła. Zawsze pomogała swojemu wujowi przy pracy w restauracji.
- Tak, bo ty tak zawzięcie słuchasz. W kółko tylko patrzysz na Jerry’ego i na nikogo więcej. Brawo za inteligencję! – Finkle zaśmiała się, co spowodowało skupieni na nich dwóch uwagi nauczyciela. – Brawo! – Kim teatralnie przewróciła oczami.
- Panno Finkle, może skomentuje pani twórczość Moliera? – Mika otworzyła szeroko oczy. Nie wiedziała co powiedzieć. Jego sztuka w ogóle ją nie interesowała. Crawford spojrzała z politowaniem na koleżankę i zaczęła mówić.
- Molier – wybitny francuski poeta. W swojej twórczości bezczelnie kompromitował francuskie mieszczaństwo, które było zaślepione bogactwem i obłudą. Nie liczyło się dla nich dobro rodziny, liczyli tylko na pieniądze. Molier żył w XIV wieku za czasów Ludwika XIV. Zasłynął jako twórca komedii. - Kim, gdy już skończyła swoją wypowiedź, uśmiechnęła się szeroko do nauczyciela. Była z siebie dumna, od śmieci Iana zaczęła przykuwać większą uwagę do nauki.
- Brawo panno Crawford! Widzę, że nie tylko Milton i Julia mnie słuchają… kontynuując… - Mika patrzyła z niedowierzaniem na swoją przyjaciółkę, która szczerzyła się jak głupia. Wiedziała, że uratowała skórę blondynce.
- Uratowałaś mi skórę! Skąd ty to wiesz?
- Pomoc z góry. – uśmiechnęła się do dziewczyny i spojrzała przed siebie. Zobaczyła wyszczerzoną w uśmiechu twarz Brewera. Jej oczy z wesołych stały się złe i z natury rozwścieczone. Jack patrzył na Kim ze złowieszczym uśmiechem na twarzy. Blondynka miał ochotę go rozszarpać.
- Weźmiesz tą swoją śliczną buźkę, czy mam ci ją uszkodzić? – uśmiech bruneta powiększył się jeszcze bardziej. Kim dopiero teraz uświadomiła sobie, co przed chwilą powiedziała.
- Uważasz, ż jestem śliczny? Miło wiedzieć… - patrzyła na nią tymi swoimi oczami, które sprawiały, że każda laska na niego leciała. Kim po raz kolejny na niego widok wywróciła oczami. – Ciekawe Czemu tylko ty na mnie nie lecisz? – w oczach dziewczyny chłopak dostrzegł łzy, smutne łzy. Nie powinienem tego mówić! Ale było za późno już powiedział.
- Dlatego, że zabiłeś mi brata, idioto! – krzycząc to, popłakała się i uciekła z klasy. Nauczyciel spojrzał na to zdziwiony.
- Brewer, to twoja wina. Teraz idź za nią. – wtedy do akcji wkroczyli Mika i Jerry.
- To nie jest dobry pomysł…
- Bez dyskusji! Brewer won! – Jack niechętnie wstał z ławki i ruszył na korytarz. Po drodze był zaczepiany przez klasowe i szkolne plastiki. Jednak starał się je zgrabnie ominąć.
Na korytarzu usłyszał cichy płacz, który dochodził z damskiej toalety. Gdy miał otwierać drzwi, ktoś z impetem je otworzył. Jack leżał jak długi.
- Bolało? – zapytała z troską Crawford. Pokiwał twierdząco głową. – Bo miało! – i oddaliła się, ale nie w stronę klasy tylko drzwi frontowych.
- Ej poczekaj! Słyszysz Kajtek? – Kajtek… pewnie zastanawiacie się o co chodzi… otóż, gdy Kim jest wkurzona, zaczyna „warczeć”, więc stąd przezwisko Kajtek.
- Nie mów tak do mnie! – Jack zaśmiał się.
- Dobrze Kajtek… Ups!  - dziewczyna odwróciła się napięcie i spojrzała na chłopaka jak na samo zło.
- Nienawidzę cię! – rzuciła się na niego z pazurami. Wskoczyła na niego, przez co chłopak runął na ziemię. Zaczęła go bić, jednak chłopak z łatwością obronił jej ataki. Większość pomyślała, że Jack wygra, jednak nikt nie zna dobrze Kim Crawford. Z wielką mocą uderzyła go prosto w twarz. Z jego nosa poleciał stróżka krwi. Blondynka ustała na własne nogi, ciężko łapiąc powietrze. Jack wstał i ujrzał dziewczynę.
- Kajtek, coś ci jest? – dziewczyna coraz ciężej oddychała.
- A… Ast… Astma! – ostatni wyraz z ledwością wykrzyczała i upadła na ziemię, łapiąc się za gardło.
- O boże! Kajtek… Kajtek… Kim! – dziewczyna próbowała łapać oddech, lecz z marnym skutkiem. – Inh… inhala… inhalator… w prawej… kies… kiesze… kieszeni! – Jack pochylił się i włożył rękę do kieszeni spodni. Znalazł mały, biały pojemnik z ustnikiem.
- D… Da… Daj! – szybko sięgnęła po inhalator. Zaczęła wdychać i przestał, gdy mogła już normalnie oddychać.
- I tak cię nie polubię! – oddaliła się do klasy po rzeczy…
- Będzie ciężko w ogóle zacząć się z nią dogadywać… - z pesymistycznym nastawieniem ruszył za dziewczyną do klasy…    

No i? Wiem, wiem ŻENADA! Ale cóż tak już piszę i nic tego nie zmieni. Jestem zdołowana, gdyż moja nauczycielka od polaka powiedziała, że CYT. Nie umiem pisać ładnych tekstów! Nie nawidzę jej :@ Dość o mnie! ;D Chcę, żeby w opowiadaniu pojawiła się nowa dziewczyna, przez którą Kim jeszcze bardziej nienawidzi lub bardziej polubi Jacka. Czekam na wasze pomysły. Wszystkich! Anonimów też oto e-mail: ola.howard_16@o2.pl
Zapraszam do konkursu! ;D A i piszcie czy ma przybliżyć czy oddalić Kim od Jacka ;** Czekam na wasze prace do 13 lipca ( wiecie czyje są wtedy urodziny ;D ) 

5 komentarzy:

  1. Super rozdział!:*
    13 lipca - urodziny Leo aww! <3 Już 16 :D
    Czekam na nn:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział wspaniały!!
    Czekam na next<33

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział jest boski <333
    nie przejmuj się tym babskiem !
    mi kiedyś powiedziała polonistka, że "nie umiem nawet napisać jednego polskiego, poprawnego zdania" -,-
    czekam na new ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział Wspaniały.!!
    Nie przejmuj się jakąś tam polonistką.!
    Piszesz zajebiście i tylko to się liczy.! <33 :**
    czekam na new.! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny *-* Uwielbiam Twoją historię ^^ Zapraszam na mojego bloga http://love-and-dreamss.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Czytasz=Komentuj :D

Obserwatorzy