czwartek, 27 czerwca 2013

03. Plastiki w roli głównej...

No tak! Jak zwykle późno ;D Sorki, ale kogo to obchodzi, przecież i tak nikt tego nie czyta :P


Zdenerwowana Kim kopała właśnie kolejnego manekina. Nie potrafiła w inny sposób  odreagować swoich emocji. Manekin nie wytrzymał i jego głowa poleciała na matę. Zaskoczony Rudy w tym czasie zdążył wybiec z gabinetu. Spojrzał zdziwiony na uczennicę, która stała spokojnie przy zepsutym przedmiocie do ćwiczeń.
- Kim…
- Rudy…
- Coś ty zrobiła? – krzyknął nagle sensei, gdy zauważył co dziewczyna zrobiła z manekinem. Ona natomiast uśmiechała się do niego promiennie.
- Przecież to tylko manekin! Nic wartościowego! – Rudy zgromił ją wzrokiem. - Był dla mnie najlepszym przyjacielem. Brata, którego nie mam… - spojrzał na Kim i od razu pożałował swoich słów. Nie wiedział, że nawet samo wspominanie o bracie, czyimkolwiek, będzie powodować łzy na twarzy blondynki. Kim po prostu otarła łzy i spojrzała na Gillespiego.
- Gdzie reszta? – uśmiechnęła się do niego. Jak na zawołanie do dojo weszli Jerry – z atakami kaca, Milton z Julią pod ramieniem, Mika z dwoma hamburgerami w rękach i Jack z tym swoim uśmiechem na twarzy. Obok Brewera szła jakaś śliczna brunetka. Błękitne oczy, mały nos i usta z wąską kreską na górze. Miała mocny makijaż i grzywkę na całe czoło. Przy boku Jacka wyglądała jak zwykła dziewczyna, no prawie. Miała na sobie króciutkie szorty i bluzkę do pępka. Gdy zeszli na matę dziewczyna pocałowała chłopaka namiętnie w usta i uśmiechnęła się do niego, a ten ruszył do szatni. Kim natomiast zdegustowana przewróciła oczami.
- Hej Crawford! Widzę, że jesteś zazdrosna. – powiedziała to słodkim i miłym głosikiem, w którym można było wyczuć chytrość.
- O kogo Mandy? O Jacka? Błagam! Nawet, gdy był ostatnim na świecie facetem w życiu bym z nim nie była. A teraz przepraszam cię bardzo… - wykonała wykop z półobrotu i manekin leżał na ziemi. Brunetka popatrzyła na Kim ze zrezygnowaniem i próbowała zrobić to samo z drugim , lecz zamiast się przewrócić, rekwizyt stał w miejscu, a Mandy leżała obolała na podłodze. Mika właśnie wyszła z szatni i zobaczyła krzyczącą z bólu brunetkę.
- Wow! Coś ty jej zrobiła? – Finkle tarzała się ze śmiechu, gdy to mówiła. Blondynka ( czyt. Kim ) miała wrażenie, że Mika zaraz eksploduje ze śmiechu. W końcu dziewczyna opanowała się i spojrzała na Kim , potem na Mandy.
- Próbowała wykonać kop z półobrotu,  aby przewrócić manekina. Jednak wykonała zwyczajnego kopniaka i… nie przewróciła „człowieka do bicia” tylko prawdopodobnie zwichnęła stopę. – Kim uśmiechnęła się szeroko. Nigdy w życiu nie widziała śmieszniejszej sytuacji. Z szatni wybiegli też chłopcy, którzy usłyszeli krzyk.
- Co się tu stało? – Jack był zdziwiony widokiem leżącej na ziemi brunetki. – Kim!
- Ona sama się uderzyła. Jak niedołęga próbuje przewrócić manekina, to nie moja wina! – krzyknęła, po czym po raz kolejny oderwała kolejnemu już rekwizytowi głowę.
- Tak na pewno! Nie wierzę! – Jack również krzyczał. Rudy patrzył oszołomiony na sytuację od samego początku. Postanowił się wtrącić do ostrej wymiany zdań.
- Jack, Kim ma rację. To tylko i wyłącznie wina twojej, nowej dziewczyny. Prosiłbym cię, abyś więcej nie przyprowadzał do dojo swoich dziewczyn. Zgoda? – chłopak spojrzał na mężczyznę, po czym oznajmił.
- Zgoda! – Jack zawsze szanował Rudiego. Sensei był jego przewodnikiem, więc Jack zawsze był dla niego miły i przyjemny, nigdy mu się nie sprzeciwiał. Kodeks Wassabiego zobowiązywał. Jack patrzył przez chwilę na Kim, po czym uśmiechnął się zwycięsko. Przybliżył się do niej, dotknął jej ramion, po czym wyszeptał do ucha.
- Jesteś zazdrosna… Jak miło… - odchodząc przygryzł ucho dziewczyny. Ta patrzyła na niego z niedowierzaniem. Ale tupet! Myśląc to cały czas patrzyła się w ścianę, jednak gdy zobaczyła minę Brewera, posłała mu złowrogie spojrzenie.
Jack w tym czasie obserwował Crawford. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak spragnionym wzrokiem na nią patrzy. Od jakieś czasu nie był sobą… współczuł dziewczynie i to bardzo. Pierwszy raz miał wyrzuty sumienia, za to, co zrobił. Gdy zobaczył złowrogie spojrzenie dziewczyny, miał wrażenie, że źle mu z tym.
- Jack… - z jego plecami stała Sara – jego starsza siostra, która często gdy wracała ze swojego dojo ( należała do Czarnych Smoków, co bardzo drażniło brata ) zachodziła po niego.
- Czego ode mnie chcesz?
- Znów kolejna dziewczyna?! – siedzieli na uboczu, więc nie mogli ich słyszeć, tym bardziej, że zajmowali się poszkodowaną Mandy. Nawet Kim…
- Co ci do tego Sara? – patrzył na nią niezbyt uprzejmy spojrzeniem. Nienawidził, gdy siostra wtrącała się w jego życie. Po raz kolejny spojrzał na nią. Swoimi czekoladowymi oczami często hipnotyzował siostrę, która dzieki temu była uległa. Starsza o siedem lat ( czyli ma 25 lat ) zawsze ulegała młodszemu bratu. A to, żeby został u kolegi albo by rodzice pozwolili mu jechać na obóz. Zawsze była przy nim i wspierała go. Nawet po wypadku, który jej brat spowodował, zawsze była blisko niego.
Szatynka z pięknymi brązowymi oczami. Wysoka, szczupła i bardzo śliczna. Na policzkach miała pieprzyk, mały nosek i pełne usta. Jack był do niej taki podobny ( tylko, że on ma 2 pieprzyki, a ona 1 ). Teraz była ubrana w miętowe spodenki z kokardą, różową, prześwitującą bluzkę oraz szpilki – również różowe. Na ręku miała miętową bransoletkę, na ramieniu miętową torebeczkę. Różowe paznokcie i usta muśnięte błyszczykiem. Włosy spięte na górze w warkocz, z którego wychodziły pofalowane włosy. ( Strój Sary )
Patrzyła na brata dziwnym wzrokiem.
-  To mi do tego braciszku, że mam dość tego ciągłego krycia cię. Zawsze, ale to zawsze. Kiedy chodzisz potajemnie na imprezy, gdy pijesz i palisz. A no i kiedy sprowadzasz do domu jakieś nowe panny! Czy nie możesz się zakochać? Jesteś taki pusty w środku, lecisz na pierwszą lepszą, która pójdzie z tobą do łóżka. To chore braciszku! – brunetka spojrzała w stronę krzątających się przyjaciół chłopaka. – Nigdy jeszcze nie widziałam tej blondynki… a nie czekaj! Widziałam! To ta, której zabiłeś brata? – Jack pokiwał twierdząco głową. – Że cię jeszcze nie zabiła… - Brewer spojrzał z przerażeniem na starszą siostrę.
-  C-cc-co? – dziewczyna uśmiechnęła się do niego.
- Nico! Uważam, że na jej miejscu już dawno bym cię zabiła, ale najwidoczniej nie zależy jej na twojej śmierci. – Jack spojrzał na blondynkę, która obecnie sprzątała po swojej demolce. Miała na sobie dżinsowe spodenki ( jasne dżinsowe ), czerwoną bluzkę z napisem True love story never ends, czerwone vansy oraz czerwono czarnego full cupa z napisem London L. N. D. Na ręku miała dużo czarnych bransoletek, a włosy puszczone luźno w lekkich lokach. ( strój Kim )
- Podoba ci się? – Sara uśmiechnęła się na samą myśl, a tym, że jej brat mógłby w końcu znaleźć sobie STAŁĄ dziewczynę.
- Co? Pfff… Nie! – odwrócił się od swojej siostry i dotknął leciutko warg, które dwa dni temu namiętnie całowały usta Crawford.
- Skoro ci się nie podoba to powiem o niej Kyle’owi. - Kyle to jedne z kuzynów chłopaka, który kazał go pobić, zaraz po tym jak dowiedział się, że będą razem walczyć o puchar świata. Brewer ( czyt. Jack ) został tak pobity, że na dwa tygodnie trafił do szpitala. Oczywiście sprawcy pobicia nie znaleziono. Dopiero później Jack dowiedział się, że to Kyle zlecił pobicie. Od kogo się dowiedział? Od samego kuzyna.
- Nie! – odwrócił się do dziewczyny, która szczerzyła się jak głupia.
- Czyli ci zależy!
- NIE!!! – krzyknał, po czym wyszedł szybko z dojo.

Kim patrzyła jak Jack wybiega z dojo, a zaraz za nim jego siostra. Dla dziewczyny było to dość zabawne. Spojrzała w bok, w rogu sali stali Jerry i Mika i się… całowali. Lekko zszokowana zaczęła się cofać do tyłu, by nie przeszkodzić zakochanym. Niestety cofając się, potknęła się o stare śmieci Rudy’ego i runęła na ziemię.
- Kim! – Mika klęczła już przy przyjaciółce. – Co ci jest?
- Nic tylko się przewróciłam! – blondynka chciała się podnieść, ale gdy tylko ustała na własne nogi, zaczęła krzyczeć na całą galerię. Do dojo wleciał migiem Jack i jego siostra, którzy stali cały czas przed dojo i się sprzeczali.
- Co się stało? Potrzebna apteczka czy ambulans? – Jack spojrzał na Kim, która ledwo stała na nogach, mimo pomocy Jerry’ego i Miki. – Ja wam pomogę… - podszedł do nich i… wziął Crawford na ręce.
- Brewer! Zostaw mnie! Słyszysz? Debilu! Idioto! Puszczaj! – jednak chłopak nie zwracał na nią uwagi. Nikt nie poszedł za nim, nie wiedział czemu, więc szybko zaniósł dziewczynę do szpitalu.

- Lubi ją… - Mika i Jerry spojrzeli na Sarę dość dziwnie. – Nie tylko lubi… Ona mu się podoba. – Finkle i Martinez popatrzyli na siebie z niedowierzaniem.
- Czyli on… on ją kocha czy tylko ona mu się podoba? – brunetka się uśmiechnęła się do przyjaciół brata.
- Raczej to pierwsze… 

Okeeey... To totalna żenada :@ Nic mi ostatnio nie wychodzi, nom masakra :@. Ale przynajmniej pocieszenie, że Kick się trochę do siebie zbliża. W sensie Jack zaczyna czuć coś do Kim, bo nie jestem pewna czy Kim na razie będzie coś czuła do niego;D Kocham was ♥ 

8 komentarzy:

  1. aaaaaaaaaaa.!!! Jak Wspaniale.!!
    Czyli Jack kocha Kimi.! <33
    Teraz czy Kim odwzajemnia jego uczucia?? ;***
    Błagam dodaj szybko kolejny rozdział.!!
    Bo ten to NIE żenada tylko too jest BOSKIE.! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hohoho!
    Jack w końcu się przekonał?
    Już to sobie wyobrażam *.*
    No normalnie kocham tę,Sarę !!! W końcu ktoś uświadomił Jackowi, że można kochać! :D
    Czekam na nn:*
    I nie mów, że nikt tego nie czyta! Skoro tak, to ja jestem nikim! ;>
    No i świetnie piszesz! Żadna żenada dziewczyno! Ja w porównaniu do cb to jakiś niewidzialny ktoś!
    Jesteś najlepsza i się tego trzymaj! Jest pełno osób, które kochają tw blogi! A ja do nich należę! <3
    Uwierz w siebie, kochanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idzia nie jesteś nikim ;***
      Jesteś wspaniałą bloggerką, która była moją inspiracją ;***
      Kocham cię ♥

      Usuń
  3. omg ! boski rozdział ;3
    wreszcie Jack coś czuje do Kim !! <33 yeeeyy ! ♥
    dobrze, że Sara się pojawiła :D
    szkoda, że kończysz blogi, ale rozumiem cię ;)
    czekam na kolejny rozdział ! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały <333
    Tylko, co stało się Kim, bo tak do końca nie ogarniam...
    Kocham Cię :*
    A KICK coraz bliżej :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przewróciła się i skręciła kostkę ( skręcenie jest bardziej bolesne od zwichnięcia ) ;D

      Usuń
  5. Rozdział wspaniały!!! Cudowny!!! Świetny!!! Jesteś super!!! Rewelacyjnie piszesz!!! Ten blog jest boski!!! Kocham wszystkie twoje opowiadania!!! Kiedy next??? Oby szybko!!! Czekam z niecierpliwością!!!

    OdpowiedzUsuń

Czytasz=Komentuj :D

Obserwatorzy