W pochmurny dzień nic nie było tak przyjemne jak zawsze. Promienie słoneczne przebijające się przez gęste chmury, obudziły Jacka ze snu. Miał przeczucie, że dziś będzie lepiej. Kim jest już tydzień w szpitalu i dziś wychodzi. Z tego powodu Jerry zorganizował imprezkę. Tylko brakowało jednej osoby… mianowicie Julii, która podobno wyjechała do rodziny. Dla Brewera to było bardzo nieprawdopodobne. Tego dnia, gdy Kim się pocięła, miał walkę z Stevenem, którą oczywiście wygrał. Ramirez był wtedy bardzo dziwny, niepokojąco dziwny. Jack postanowił, więc że dziś po szkole, przed wyjściem Kim ze szpitala, powęszy trochę. Szybko wstał z łóżka, ubrał się w obcisły, biały t-shirt, czarne rurki i niebieskie adidasy. Zszedł szybko na dół, po drodze spotykając rozłoszczoną Sarę, której tym razem zabrał z łazienki szampon do włosów. Wziął ze stołu jabłko i ruszył do szkoły. Po drodze spotkał Jerry’ego, Mikę i Miltona. Finkle nie odzywała się do niego, za akcję z Melanie, gdyż zobaczyła jak owa zdzira całuje i wiesza się na Jacku. Sądziła, że to przez Brewera to wszystko. Gdy weszli do szkoły, Melanie od razu przyczepiła się Jacka. Nikt nie wiedział, czemu z nią jest… nikt… tylko on…
- Jerry, mógłbyś mu powiedzieć, że ta… -
spojrzała na ją złowrogo i przełknęła ślinę. – Posrana laleczka nie będzie z
nami siedzieć, chodzić i do nas mówić?
- Jack, Mika mówi, że…
- SŁYSZAŁEM! – krzyknął Jack. Gdyby
wiedziała jak bardzo chciał się tej dziewuchy pozbyć. Nagle rozbrzmiał dzwonek.
Dziękuję! Każdy rozszedł się do
swojej klasy.
Po zajęciach Jack przemknął niezauważony
na obrzeża. Coś mu nie pasowało, tylko nie wiedział co! Wszedł do hali, w której
miał treningi. W środku zastał Jaydena, Melanie i Jorge’a. stali nad jakimś
krzesłem… Jack przyjrzał się dokładnie miejscu, w który wszyscy się patrzyli.
Tam siedziała przywiązana Julia!
- Twój chłoptaś szykuje paszporty, ale
nie wie, że tu jesteś. Więc jeśli się nie pospieszy będziemy cię bić. – po tych
słowach Jayden uderzył Julię w twarz. Melanie się śmiała, a Ramirez uśmiechał.
Blue przytuliła się do Jorge’a.
- Tatusiu to takie fajne! Ja chcę
więcej! – zaszczebiotała.
- Nie! – powiedział stanowczo Ramirez i
odszedł. Zanim podążyli objęci Jayden i Melanie. Brewer wyszedł z kryjówki i
podszedł do Jones. Ta zaczęła coś niezrozumiale mówić przez taśmę.
- Ciii… wyciągnę cię stąd… wiedziałem,
że tu coś śmierdzi. – szybko rozwiązał Julię. – Nie zdejmę ci na razie taśmy,
bo będziesz krzyczeć jak ją zerwę. – Jones pokiwała twierdząco głową. –
Wskakuj! – Julia wskoczyła Jackowi na barana. Gdy byli już jakieś 0,5 km od
bunkru, zwanego salą treningową, Brewer postawił Julię na ziemi i zerwał taśmę.
Rzeczywiście… dziewczyna nieźle krzyknęła.
- Jack o co chodzi? – krzyknęła
spanikowana. Od tygodnia była przetrzymywana i nawet nie wiedziała dlaczego!
- Może pokrótce… Milton robi lewe
paszporty, gdyż przyszedł do domu akurat wtedy, gdy u jego ojca byli ludzie Ramireza.
Jerry to handlarz narkotyków, stał się nim przez swojego kuzyna – Huga, który
go w to wpakował. A ja jestem bokserem, walczę w klatkach i jeżeli wygram Ramirez
wygrywa kasę. To dlatego często w szkole byłem taki posiniaczony.
- Czyli ten typ w garniturku to Ramirez…
- Tak… największy gangster w Seaford. Ta
mała to Melanie, a ten wielki monster to Jayden. Muszę chodzić z Melanie, bo
inaczej porwaliby Kim. Nadal nie wiem, po co to, ale wydaje mi się, że niedługo
się dowiem.
- A Melanie to…
- Córeczka Jorge’a Ramireza. – powiedział
ze złością. julia spojrzała na niego z przykrością.
- Czyli zerwałeś z Kim. – Jack pokiwał
twierdząco głową.
- I przeze mnie jest w szpitalu,
podcięła sobie żyły. Mika się do mnie nie odzywa, a Sara powiedziała, że
rodzice o wszystkim się dowiedzą. A jak się dowiedzą to Jorge ich wszystkich
pozabija! Rodziców, Sarę, Kim, Jerry’ego, Miltona, Mikę…
- Mikę?
- Tak! Śledziła mnie i wie, co robię ja
i chłopaki. Julia teraz i ty jesteś w niebezpieczeństwie.
- Rozumiem… Koniec tematu! Pogadamy o
tym kiedy indziej. Teraz jedźmy do Kim…
- A właśnie… Kim dziś wychodzi. Byłam tam
cały tydzień. – przyjaciele ruszyli do szpitala…
W tym samym czasie
- JACK!!! – wrzeszczał Jorge.
- Tato co…? Gdzie Julia?
- Jack musiał tu być i ją uwolnić! Cholera!
Trudno mamy jeszcze jedną sprawę… Jayden! – jak torpeda wielki mięśniak gangstera
znalazł się przy nim.
- Już wiesz jak porwać Kim?
- Tak…
- To kiedy? – Jayden uśmiechnął się
cwaniacko.
- Za tydzień…
Kim właśnie wychodziła ze szpitala. Obok
niej szła Mika i Sara. Na dole czekali Jerry i Milton. Nagle zza rogu wybiegli
Jack i Julia. Jones zaczęła wrzeszczeć.
- Nie ma ich?
- Nie! Zgubiliśmy ich! Oooo cześć! –
przywitał się Jack, jednak Kim go olała. Brewer i Jones musieli uciekać przed
zbirami Ramireza. Zauważyli ich i zaczęli ścigać, na szczęście zgubili ogon. Sara
już wiedziała, czemu Kim chciała się zabić. To była trochę wina Jacka, trochę
rodziców, a głównie wina jej psychiki, gdyż uważała, że nie jest nikomu
potrzebna. Jednak starsza Brewer była zła na swojego brata. Nie miała zamiaru się
do niego odzywać.
- Julia, a ty nie miałaś być u rodziny?
- Ja… ten… no… wróciłam wcześniej! –
wypaliła, a wszyscy posłali jej dziwne spojrzenia. Jack pokiwał dziwnie głową
do Jerry’ego, Miltona i Miki, a oni zrozumieli, że dziewczyna wie o wszystkim. Musieli
czekać tylko na wyjaśnienia.
Gang Wasabi przybył właśnie do dojo. Rudy
wesoło czekał już na wszystkich. Był podekscytowany wyjściem Kim ze szpitala,
że kupił jej wielkiego misia. ( białego )
Crawford uśmiechnęła się do niego.
Crawford uśmiechnęła się do niego.
- Rudy, dziękuję, ale nie trzeba było! –
sensei uśmiechnął się do niej.
- Trzeba było! – wszyscy zaśmiali się.
Teraz czekała ich tylko wielka impreza u Jerry’ego. Każdy poszedł do siebie się przygotować. Mika i Kim nie zamierzały ubierać się „grzecznie”. Mika postawiła różowy top do pępka, dżinsowe spodenki, z tego samego materiału tylko trochę jaśniejsza koszula, różowe glany, niebieskie bransoletki. Paznokcie lekko różowe z wąsami na końcach, a włosy splecione w fikuśnego koka. Mocny make-up i już Mika była gotowa. ( strój Miki )
Teraz czekała ich tylko wielka impreza u Jerry’ego. Każdy poszedł do siebie się przygotować. Mika i Kim nie zamierzały ubierać się „grzecznie”. Mika postawiła różowy top do pępka, dżinsowe spodenki, z tego samego materiału tylko trochę jaśniejsza koszula, różowe glany, niebieskie bransoletki. Paznokcie lekko różowe z wąsami na końcach, a włosy splecione w fikuśnego koka. Mocny make-up i już Mika była gotowa. ( strój Miki )
Kim postanowiła założyć biały krótki
top, odsłaniający jej delikatnie wyrzeźbiony brzuch, czarne szorty,
biało-czarne conversy, czarny full cup, tego samego koloru paznokcie i
bransoletka. Mocno makijaż i włosy puszczone w luźnych lokach ( strój Kim ), obie były gotowe
do wyjścia.
Przed domem Miki stała Julia ubrana w
dżinsowe spodenki i koszulę, białą podkoszulkę, tego samego koloru conversy,
niebieskie kolczyki, bransoletka i paznokcie oraz delikatny makijaż, a włosy
splecione w koka ( strój Julii ). Razem ruszyły do domu Jerry’ego. Impreza właśnie się rozkręcała,
a chłopaki z ich paczki byli już kompletnie pijani. Kim zaśmiała się na widok
zataczającego się Martineza.
- Jerry serio? – spytała Mika
przekrzykując muzykę.
- Tak! Chodź skarbie! – nim Kim się
obejrzała Julia i Mika bawiły się z chłopakami. Crawford postanowiła zaszaleć.
Mika z Jerrym zaczęli wykrzykiwać: YOLO! ( You Only Live Once ). Po dwóch
godzinach wszyscy byli kompletnie pijani, a Jack – oczywiście pijany postanowił
to jakoś wykorzystać i zbliżył się do Kim. Objął ją w talii i przyciągnął do
siebie. Blondynka odchyliła głowę do dołu, pozwalając Brewerowi całować się po
szyi. Odwróciła się napięcie w jego stronę.
- Kocham cię! – wyszeptała i pocałowała
go namiętnie. On objął ją w talii i przyciągnął do siebie, tak że dzieliła ich
tylko warstwa ubrań. Język Jacka chciał się wsunął do ust blondynki, jednak ta
była szybsza i tym razem to jej język penetrował usta i podniebienie szatyna.
- Też cię kocham! – dziewczyna wskoczyła
Jackowi na ręce.
- Chodźmy stąd! – chłopak uśmiechnął się
i udał się na górę. Gdy zniknęli za drzwiami, Brewer od razu zabrał się za
ubranie Kim. Ona tylko zdjęła jego koszulkę i ( już w samej bieliźnie ) zaczęła
jeździć rękami po klatce szatyna. Znów zaczęli się całować, Kim ulokowała swoje
ręce na jego szyi, a dłońmi czochrała mu włosy. On za to położył swoje ręce na
jej talii. Całowali się chyba z dziesięć minut. W końcu Jack położył ją na
łóżku, dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła i go pocałowała.
Po dwóch godzinach było już po
wszystkim, a Crawford zasnęła w objęciach Brewera…
I jak? Już mówię... Kim NIE BĘDZIE w ciąży! Przynajmniej nie teraz ( jak coś może w epilogu albo w ostatnim rozdziale ). To jest taka niegrzeczna historia Kicka, więc czemu by nie... nom wiecie co ^^ Rozdział na życzenie Patty Howard, więc to jej go dedykuję. ;***** Miał być jutro, ale nwm czy się wyrobię, bo jutro mam próby w szkole na odsłonięcie tablicy pamiątkowej ( długa historia ). Po prostu śpiewam na występie i teraz czas na próby ^^ Nwm czemu śpiewam, bo nie umiem ^^ Dobra... następny... nwm... najpierw muszę na wampiry, potem na nową historię i na tą inną z katastrofą. Jeszcze mam jednego No matter how much he hate... Stay strong!, ale ten dopiero po wakacjach. Tak miałam zakończyć wszystko przed końcem wakacji, ale cóż NIE POTRAFIĘ się z tym rozstać! :D
Kocham was ♥ Papatki ;****