W tym rozdziale wyjaśnię parę spraw, ale nie wszystko! :D
Kim wbiegła zapłakana do domu Miki, nie
miała najmniejszej ochoty rozmawiać z nikim. Mama przyjaciółki była
zaniepokojona. Nigdy nie widziała, żeby Kim płakała od śmierci brata. Cóż miała
tylko jeden wybór… zapytać o tą samą Crawford.
- Kim wszystko w porządku? – spytała
stojąc już pod pokojem swojej córki. Słyszała nic, oprócz stłumionego płaczu. –
Kim słońce! Wszystko dobrze?
- Nie! – krzyknęła smutna i
rozgoryczona. Miałam się w nim nie
zakochiwać! Obiecałam sobie, że mu się nie dam! Obiecałam… blondynka wyjęła
z szafki żyletkę od maszynki i spojrzała na nadgarstek. Nikt jej nie kochał,
jedynie tylko Mika i Julia ( po przyjacielsku ), ale to nic nie zmienia. Nie ma
nikogo, dla kogo mogłaby jeszcze żyć… Nikogo…
W tym czasie Mika zdążyła już wrócić do
domu, usłyszała walenie do drzwi i krzyk matki.
- Kim! Otwórz! Kochana! Kim! – Mika
pobiegła szybko na górę, gdzie zastała otwarte drzwi od pokoju. Finkle wróciła
od swojego chłopaka, który dziś musiał, gdzieś pilnie wyjść. W środku pokoju,
do łazienki dziewczyn dobijała się jej mama.
- Mamo… co się stało? – ona odwróciła
się do niej.
- Wróciła do domu dziesięć minut temu i
nie chce wyjść z łazienki. – Mika otworzyła szerzej oczy.
- Kim! Kocie wychodź! Kim!
Obok domu Finkle przechodziła właśnie
Sara Brewer. Była taka szczęśliwa, że Jack w końcu jest z Kim, że podśpiewywała
sobie wesoło. Jednak obok domu przyjaciółki brata przystała. W środku słychać
było krzyk, zrozpaczony krzyk. Sara bez pukania weszła do środka.
- Mika, co się stało? – blondynka
obejrzała się, szatynka zobaczyła zapłakaną dziewczynę.
- Zamknęła się prawie piętnaście minut
temu i się nie odzywa.
- Odejdź! – krzyknęła i kopnęła drzwi.
Wpadła do środka, gdzie zastała Crawford z odciętymi żyłami. - Boże, Kim,
odbiło ci? – Mika i jej mama zajęły się blondynką, a Sara zadzwoniła po
karetkę. Sara nie widziała, co ma począć. Wszystko było nie tak… o co chodziło?
Czemu Kim to zrobiła?
W tym czasie pod dom zajechała karetka i
zabrali nieprzytomną dziewczynę do szpitala.
- Mogę z nią jechać? – Mika stała
roztrzęsiona przed domem, patrząc jak zabierają jej najlepszą przyjaciółkę.
- Tylko rodzina… - odpowiedział
spokojnie ratownik.
- To niech mi pan chociaż powie, co z
nią?
- Jest w ciężkim stanie, ale powinna z
tego wyjść. Podkreślam powinna. – mężczyzna zamknął drzwi od karetki i na sygnale
ruszyli do szpitala. Mika wróciła zrezygnowana wróciła do domu po rzeczy do
dojo.
- Chcesz iść na trening? – spytała Sara,
która cały czas szła za nią.
- A co mam zrobić?
- Masz rację! Pójdę z tobą. –
uśmiechnęła się do Miki i razem ruszyły do dojo Bobby Wasabi.
Tym czasem w dojo Jak miał sparing z
Jerrym. Brewer próbował nauczyć Latynosa podstawowego ruchy podczas turnieju. Jednak
Martinez nie zbyt rozumiał zasadę.
- Jerry! Wykop z półobrotu, a potem
potężny kopniak. Jerry! – nagle do dojo jak torpeda weszły Mika i… Sara? Jack
był bardzo zdziwiony obecnością siostry. Ta uśmiechnęła się do niego dziwnie.
Finkle w tym czasie poszła się przebrać.
- Jack nie wiesz, co się stało z Kim?
- A co się miało stać?
- Nic tak tylko pytam… Na pewno nic?
- Nie… my tylko zerwaliśmy… -
odpowiedział normalnie Jack. Nawet nie zauważyli, kiedy z szatni wyszła Mika.
- Ty skurwysynu! Zabiję cię! – Jerry
odciągnął Mikę od Jerry’ego. – Niech zgadnę zerwałeś z nią dla tej nowej… jak
jej tam… Melenie? – Jack nic nie odpowiedział, więc Mika uznała to za
potwierdzenie. Po jej policzku poleciała łza. Jedna, wielka łza, której nie
chciała ocierać. – Idę skąd! – z gabinetu wyszedł Rudy.
- Mika dokąd idziesz? Trening się nie
zaczął! – dziewczyna odwróciła się do niego i przez przypadek wpadła na kogoś.
Tym kimś okazała się być Melanie.
- Muszę iść!
- Dokąd? – Blue ( czyt. Melanie )
uśmiechała się słodko do Jacka.
- Do Kim…
- Przecież powinna być tu…
- Powinna! – spojrzała złowrogo na
Jacka. – Ale jest w szpitalu! – krzyknęła, a kiedy się odwróciła ujrzała
szyderczy uśmieszek tej plastikowej lali. Fuknęła na nią i ruszyła do szpitala.
Całe dojo stało w oszołomieniu. Sara zaczęła podchodzić do Jacka.
- Jeżeli to twoja wina, to obiecuję, że
powiem wszystko. A twoje walizki będą pod drzwiami! Myślałam, że się zmieniłeś!
Jednak nadzieja matką głupich! Jak zwykle ci zaufałam, a ty znów wszystkich
oszukałeś! Człowieku spójrz czasem jak ranisz innych!
W szpitalu Crawford była podłączona do
różnych aparatur. Gdy dziewczyna weszły do sali, po ich policzkach poleciały
łzy.
- Kimmy! – krzyknęła i dopadła łóżka
dziewczyny. Dziewczyna zalała się łzami.
– Czemu to zrobiłaś co? – do łóżka Kim
podeszła też Sara, która gdy tylko wykrzyczała Jackowi w twarz to, co chciała,
poszła za Finkjle. Obie czuły, że Kim jest dla nich jak siostra. Wspaniała,
zawsze wspierająca siostra. Gdy teraz ją widziały, miały w oczach łzy. Po co to
zrobiła? Wiedziała tylko ona. Dziewczyny nie zdawały sobie sprawy w jak wielkim
są niebezpieczeństwie.
Jayden planowała właśnie z Ramirezem jak
porwać Kim. Do pomieszczenia weszła jakaś dziewczyna.
- Tatusiu załatwione! – uśmiechnęła się
uroczo. Jorge ( czyt. Ramirez ) podszedł do niej i objął ramieniem.
- Brawo córeczko! Teraz mamy wolną drogę
do dziewczyny. – dziewczyna uśmiechnęła się do ojca, a potem puściła oczko do
Jaydena. Ubóstwiała go i uwielbiała, gdy lądowali razem w łóżku. Tymczasem
Ramirez poszedł do jakieś celi.
- Miło ci Julio! – dziewczyna skrępowana
siedziała w jakiejś komórce.
- Po co to? - zapytał;a zdziwiona.
- Bo twój chłopak jeszcze nie wykonał
tego, co chciałem. Może teraz się pośpieszy! – rzucił i wyszedł z budynku.
Tymczasem jego córeczka całowała się z Jaydenem.
- Lubisz to, co Melanie?
- Uwielbiam! Chodź do łóżka!
- Jak chcesz!
Do szpitala przyszli Jerry, Milton, Rudy
i Jack. Gdy zobaczyli Crawford zrobiło im się smutno. Usiedli przy jej łóżku i
rozmawiali. Gdy dochodziła 21:00 postanowili się zbierać, na sali został tylko
Jack.
- Przepraszam Kimmy, ale to dla twojego
dobra. Uwierz mi… kocham cię. – pochylił się nad głową dziewczyny i pocałował
ją delikatnie w usta. Dziewczyna nieświadomie przez sen delikatne rozwarła
wargi. Gdy Brewer odsunął się od niej, dotknął jej dłoni, którą pocałował.
- Naprawdę… kocham cię! – i wyszedł.
Chciał w ten sposób uchronić Kim. Nawet nie wiedział jak bardzo się mylił…
I jak zaskoczeni? :D mam nadzieję, że tak ;) Co do następnego... w przyszłym tygodniu. Jeszcze muszę dodać na wampirzą i tą inną historię ;D Kocham was i czekam na nn u was ;**
Ps. przepraszam wszystkich za to, że nie komentowałam u was, ale miałam pewne problemy, był u mnie w niedzielę odpust i familia się zjechała, masakra :/ ale wszystko już ok, więc zacznę nadrabiać :D Muszę się zwierzyć, bo nie mam komu :D Chłopak, który mi się podoba zaczął mnie zauważać, więc jestem nabuzowana energią, cóż może będą częściej rozdziały i może odwieszę pierwszy blog? :D Kto wie :D
Wow...rozdział, boski, niesamowity, świetny, wspaniały!!
OdpowiedzUsuńNa serio wow :D
Dobrze, że się wszystko wyjaśniło.
Wrr...zabiję Melanie -,-
Zapytam z ciekawości, kiedy kick? :P
Kocham i czekam na next ♥♥♥
Genialny rozdział!
OdpowiedzUsuńJuż nmg doczekać się nn;*
wiedziałam, że on to zrobił dlatego. Po prostu wiedziałam *.*
OdpowiedzUsuńrozdział jest wspaniały. :**
Melanie ? omg... co za baba -.-
czekam na kolejny rozdział!! <33
daj mi tu szybko Kick, proszę ♥
Woow! Jestem zszokowana, ale oczywiście pozytywnie!!
OdpowiedzUsuńRozdział Wspaniały!! <3
Czekam z niecierpliwością na new!! <33
Kocham Cię <3
Wspaniały:***
OdpowiedzUsuńNo po prostu wow!!
Ale, żeś mnie zaskoczyła
Wiedziałam, że z Melanii niezła zołza, ale że aż tak!!
Trzeba się jej jakoś pozbyć... i to koniecznie
Zakończenie było takie słodkie<3
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział:>
Kocham cię, nie wiem czy o tym wiesz♥♥♥
KOCHANA JAKI TY MASZ NIESAMOWITY TALENT :O ♥ ! Błagam oddaj choć połowę ! Tak myślałam ,że Jack wykombinował z tą Melanie ,żeby chronić Kim ,ale tak mi było jej szkoda ;< ! Niech Melanie najlepiej wpadnie pod samochód :D ! Tak się wzruszyłam przy zakończeniu ,było takie romantyczne i słodkie ♥ ! Z niecierpliwością czekam na dalsze rozdziały kochana ;* !
OdpowiedzUsuń