Przy każdym kroku sprawy coraz bardziej
się komplikują, nic nie można już odzyskać, ale czekał. Z każdym dniem życie
było coraz trudniejsze. Jej nie ma, porwali ją, Melanie zachowuje się jak gdyby
nigdy nic! A oni… wciąż szukają! Nie ma jej od dwóch tygodni, a wszystko
zaczyna się komplikować. Wszystko zaczyna… tracić sens. Nie ma już przyszłości,
nie ma wspólnych kłótni i rozmów, które w rezultacie i tak kończą się tym
pierwszym.
Jerry rozprowadzał towar po różnych
klubach, Sara była za to stałą bywalczynią klubu… Ramireza… Plan był prosty, a
zarazem skomplikowany. Walka Jacka i Orczyka odbywa się za tydzień, ale przez
ten czas Kim już może zginąć. Jack i Mika mieli obstawiać wejścia, Julia z Miltonem
opracowywali system, a Jerry i Sara w środku robili demolkę, by Grace –
kujonka, która zaczęła z nimi współpracować, pokazując swoje prawdziwe oblicze
buntowniczki, mogła poszukać Kim. Plan prosty, ale ryzykowny i trudny do
zrealizowania. Grace pójdzie sama w tą „przepaść”. Akcja ustalona na 23:00.
Zegarek na nadgarstku każdego bezlitośnie odlicza sekundy do ustalonego czasu. Jack
przybliżył zegarek do ust.
- Na trzy! – każdy w odpowiedniej
pozycji ustawił się w klubie. – Jak tu jej nie ma, to nie wiem gdzie… trzy…
dwa… ruchy! – Sara złapała pierwszą szklankę rzucając w Jaydena i jego ludzi.
Jerry złapał kij baseballowy, który schował pod stołem i zaczął wszystko
demolować. Stolik… sofa… drzwi… na końcu zaczął okładać ochroniarzy. Sara
używając swoich idealnych zdolności karate, położyła już kilku na ziemię. Grace
czekała dwie minuty, jak kazał jej Jack, i ruszyła do korytarzy. Ludzie
uprawiający niestworzone figury, narkomani, pijacy, ale po Kim ani śladu.
- Nie ma jej! – krzyknęła do zegarka,
gdy jakiś pajac zaczął ją obejmować i całować. Przerzuciła go przez ramię, tak
jak nauczył ją Rudy – zapisała się do dojo. – Spieprzaj! – facet zwijał się z
bólu, a dziewczyna uciekła, gdzie pieprz rośnie. W środku policja już wkroczyła
do akcji. Jack i Mika schowali się w krzakach przed klubem, a Sara i Jerry
przyczepili się do sufitu ( były tam belki, na które wskoczyli ). Ostatnia
alternatywa… bar… Grace szybko przemknęła pod stolikami i schowała się w
przerwie na złączeniu blatu. Nagle rozległ się alarm i urządzenia zaczęły
wariować. Julia i Milton! Na twarzy
Grace pojawił się uśmiech. Wychyliła się lekko i zobaczyła zakrwawioną twarz
Jaydena.
- Bu! – dziewczyna pisnęła głośno i
wstała. Jayden niebezpiecznie się do niej zbliżył, a ta złapała butelkę i
roztrzaskała mu ją o głowę. Leżał na ziemi, ale był przytomny.
- Gdzie Kim? – krzyknęła i kopnęła go. Już nie jestem szarą kujonicą! – Gadaj!
– on tylko zaśmiał się głośno.
- Nigdy się nie dowiesz! – po tych
słowach Grace rozbiła mu na głowie kolejną butelkę, kopnęła i uciekła. Na
zewnątrz spotkała resztę.
- I co? – zapytał z nadzieją Jack.
- Nic… - wszyscy spuścili głowy. – Ale
załatwiłam tego… Jaydena ! – uśmiechnęła się. Wszyscy spojrzeli na nią ze
zdziwieniem.
- Yyyy… Co? Ale? Jak? Ty? Jaydena? –
jąkał się Milton.
- Tak! Butelką w łeb i już po nim! –
wszyscy się zaśmiali. Jack spojrzał z powagą na siostrę, ta również mu się
przyglądała.
- Za godzinę u nas w garażu! Mamy sprawy
do omówienia! – wszyscy posłusznie rozeszli się do domów. Jack z Sarą obmyślali
już plan.
- To by było na tyle. Wiesz, co
braciszku? Czasem mam wrażenie, że jesteśmy bandytami, a nie tymi „dobrymi” –
zaśmiała się spojrzała na brata. Oboje weszli do domu i po cichu zeszli do
garażu. Sara wyjęła planszę do rysowania i zaczęła rozrysowywać plan. Jack
uważnie się jej przyglądał.
- Rozumiesz?
- Ani trochę!
- To JESZCZE raz!
Kim siedziała na małym łóżku, zamknięta
w czterech ścianach. Była tu zamknięta od… chyba dwóch tygodni. Ramirez
przynosił jej czerstwy chleb i brudną wodę. Blondynka miał przed oczami tylko
czarne tło. Miała przy sobie telefon, który zdążyła schować, zanim wszystko jej
zabrali. Ale co z tego! Nie było tu czegoś takiego jak zasięg. Drzwi znów się
otworzyły, a do środka weszła Melanie, ta obrzydliwa, nędzna Blue. Dziewczyna
podeszła do osłabionej Crawford.
- Jak miło! Kim jeszcze żyje! Ale już
niedługo cię wykończę! Będziesz miała szczęście, zanim cię uśmiercę, za trzy
dni obejrzysz jak Orczyk zabije Jacka na ringu! – zaśmiała się szyderczo, a Kim
nie wiedziała zbytnio o co chodzi. Spojrzała na nią dziwnie. – O! to ty nic nie
wiesz? – blondynka pokiwała przecząco głową. – Twój BYŁY chłoptaś jest nielegalnym
bokserem! Tak i na dodatek walczy w klatkach! – znów słychać było tylko śmiech
Melanie. – I to przez niego tu jesteś! Widzisz, tak łatwo było go przekonać,
żeby z tobą zerwał, by cię chronić! Zerwał z tobą i był ze mną, bo się o ciebie
bał. Ale potem się przespaliście i wszystko popsuł. Zerwał ze mną, ale w szkole
oficjalnie jesteśmy razem! Cóż za zrządzenie losu, prawda? – Kim wpatrywała się
jak zaklęta w dziewczynę i próbowała przetrawić otrzymane informacje. Jack ją
okłamał, nie powiedział jej o tym jakże istotnym szczególe. Crawford się
wściekła, choć udawała niewzruszoną.
- Kim ty w ogóle, tak naprawdę jesteś? –
spytała od niechcenia Kimberly.
- Jestem córką szefa Jacka i twoim
największym koszmarem! – krzyknęła i kopnęła Kim prosto w twarz. Dziewczyna upadła
na ziemię z hukiem. Melanie jeszcze parę razy kopnęła ją twarz, nogi i brzuch. Słyszała
jak Crawford ciężko oddycha i z satysfakcją oddaliła się od nieprzytomnej już
Kim.
- Gdzie to do cholery jest? – krzyczała Mika.
Miała tylko znaleźć jakieś rajstopy! A tu nagle wszystkie wyparowały.
- Jesteś pewna, że były tu? – Jerry stał
obok niej i obejmował ją czule.
- Jeżeli tego nie znajdę zawiodę Jacka i
Sarę!
- Ale to tylko ciemne rajstopy! W sensie…
- zaczął liczyć na palcach. – tylko siedem par rajstop!
- Ciekawe po co jej rajstopy? –
zastanawiała się głośno Finkle. – Może to będą kominiarki? MAM! – oboje wyskoczyli
przed okno w łazience i ruszyli do domu Jacka.
- Jesteśmy. – zakomunikowali na wejściu.
W garażu byli już Milton, Julia oraz Grace.
- Super! Masz rajstopy? – Mika pokazała
siedem opakowań. – Dobrze… - Sra odetchnęła z ulgą. Wzięła z rogu wielką,
czarną torbę.
- Co tam? – Jerry nie dokończył, gdyż
starsza Brewer zaczęła wyciągać z niej pistolety, noże i kastety. – Co to? –
krzyknął przerażony Jerry.
- Zamknij japę! – podeszła do każdego i
dała po jednym pistolecie i nożu. – Kastetami chyba umiecie się posługiwać! Ruchy!
– wszyscy ruszyli za nią… pod ścianę? Dziewczyna włożyła rękę za regał i przed
nimi pojawiły się drzwi. Przyłożyła rękę do czytnika.
- Sara Brewer… Zaakceptowano! – wszyscy spojrzeli
na rodzeństwo dziwnie.
- Mój tatuś jest agentem! – powiedziała krótko
Brewer i ruszyli do Sali… treningowej. – To przez następny tydzień ćwiczymy
posługiwanie się bronią. Tajniacy już wiedzą o naszym planie, więc pod koniec
zabiorą wszystkich do więzienia. Nie chcą się mieszać, żeby tamci nie zabili
Kim. Mamy tylko tydzień i tylko jedno podejście. Albo uratujemy Kim i przeżyjemy…
albo wszyscy zginiemy. Jeżeli nie od pocisków, to nas będą torturować, więc
jeżeli coś pójdzie nie tak, macie to. – podała im małe, zielone tabletki. Mika chciała
już o coś zapytać. – To trucizna! – wszyscy przełknęli głośno ślinę. Szykowała się
walka na śmierć i życie…
zero akcji, ale cóż mam doła :( Rozdział dla AleXandry Howard, która mnie tak bardzao pocieszała i nie chyba dzięki niej się nie zabiła ( już nad tym myślałam ) :) Kochana jesteś nieziemska :D nie będę tu wam się tłumaczyć, jak się czuję, bo po co? :) Chcę wam tylko oświadczyć, że wielkimi krokami zbliża się koniec opowiadania... :D do zoba ;****** Kocham was ♥ P
Ps. przepraszam was, że nie komentuję, ale nie mam czasu :/ mam trzy konkursy i naukę! Nie daję rady, dopiero w weekendy nadrabiam czytanie rozdziałów na waszych blogach, więc czasem muszę przeczytać nawet 3 rozdziały na jednym blogu :P przepraszam was ♥
jesteś super i poradzisz sobie z tymi ofiarami losu <33
OdpowiedzUsuńrozdział jest nieziemski ♥♥♥
albo Kick szybko, albo szykuj się na moją wizytę :d
daj szybko new <3333
Kocham cię :**
Rozdział Wspaniały!! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nowy! <3
Daj mi tu kick! <3
Na pewno sobie poradzisz kochana!
Jesteś przecież najlepsza! <3
Rozdział jest cudowny <3
OdpowiedzUsuńJakie zero akcji ?
Rozdział aż od niej kipi :*****
Poradzisz sobie ze wszystkim. A wiesz czemu ? Bo jesteś naprawdę niesamowitą dziewczyną :>
Kocham <3333333333333333
Rozdział jest nieziemski
OdpowiedzUsuńNikt nie może umrzeć rozumiemy się ?!
Nie mogę się doczekać nn na twoich innych blogach też!!!
Cudowny
OdpowiedzUsuńKochana rozdział jest nieziemski!!
Jakie zero akcji?!
Na peweno sobie poradzisz!
Przież jesteś niesamowita laska:*
Kocham i czekam na nn<3333
o kurde, ale akcja! *-*
OdpowiedzUsuńno pisz już nn!
kocham to, ciebie i wszystko związane z tb, kotku! ♥